r.



Kochać jak Irlandię...

Czy unijne doświadczenia pozwolą zwalczyć bezrobocie w grodzie Siemiona?

Powiatowy Urząd Pracy złożył wczoraj dwa wnioski w Państwowej Agencji Programu "Leonardo da Vinci" w Warszawie. Pierwszy z nich dotyczy przedsięwzięcia pt. "Śladami Irlandii". Polegać ma ono na zorganizowaniu wyjazdu 12 osób do stolicy Zielonej Wyspy - Dublina, by tam, na miejscu, zdobywać doświadczenia dotyczące zwalczania bezrobocia. - To nasz autorski pomysł, który spotkał się z aprobatą prezydenta miasta - twierdzi Hanna Becker, kierownik siemianowickiego PUP-u. - Do Irlandii miałoby wyjechać 12 osób, nie tylko z naszego urzędu, ale także przedstawiciel gminy oraz województwa - dodaje. Dlaczego akurat Irlandia, a nie bliżej położone Niemcy czy Holandia? Ten kraj bowiem uzyskał najwięcej grantów z Unii Europejskiej z przeznaczeniem właśnie na walkę z bezrobociem. Nie tak dawno co trzeci Irlandczyk pozostawał bez zatrudnienia. Obecnie nie ma tam nawet typowych urzędów pracy, gdyż takie instytucje nie są potrzebne - problem bezrobocia Irlandii już nie dotyczy. Koszt tygodniowego pobytu wyniósłby 480 euro za jednego beneficjenta. Do tego dochodzą jeszcze pieniądze niezbędne m.in. na przejazd i ubezpieczenie. Wszystko to byłoby opłacane przez Brukselę. By mogło dojść do realizacji tego programu, siemianowicki pośredniak zaczął współpracować z Dublińskim Paktem na Rzecz Zatrudnienia, instytucji łączącej w sobie zarówno kompetencje urzędu pracy, jak i miejskiego wydziału rozwoju miasta. Strona irlandzka zagwarantowała szkolenia Polaków m.in. w Dublińskim Instytucie Technologii i Agencji Zatrudnienia i Szkolenia. - Nasi partnerzy postawili nam tylko jeden, aczkolwiek trudny warunek. Otóż musimy opracować jeszcze jeden program, który spowoduje przyjazd tym razem irlandzkiej grupy roboczej do naszego miasta - mówi kierownik siemianowickiego "pośredniaka". Drugi wniosek, złożony przez PUP, dotyczy z kolei programu "Fundamenty wspólnej Europy". Mowa w nim o organizacji staży w Niemczech, przygotowujących do pracy w branży budowlanej. Do naszego zachodniego sąsiada miałyby wyjechać trzy grupy młodych siemianowiczan, po 15 osób w każdej. Trzymiesięczne staże skierowane byłyby do osób, które ukończyły tylko podstawówkę lub szkołę zawodową. Szkolenia kończyłby egzamin, po którym każdy ze stażystów otrzymałby certyfikat "Europass", upoważniający do zatrudnienia w krajach Unii Europejskiej. - Pierwszy wyjazd, w ramach tego programu, organizowalibyśmy za rok, w kwietniu - zaznacza Becker. - tak sugeruje nam nasz niemiecki partner, zależy mu bowiem, by szkolenia Polaków nie odbywały się tylko w halach, ale również w terenie. Drugą sprawą jest długi okres kontraktowania grantów oraz dwumiesięczne kursy przygotowawcze, przede wszystkim językowe, przyszłych stażystów - dodaje. Odpowiedź z Państwowej Agencji Programu "Leonardo da Vinci" ma nadejść w kwietniu lub maju br. I wtedy będzie dopiero wiadome, czy można zacząć realizować oba projekty.

Żródło: "Dziennik Zachodni", Michał Tabaka

Niemcy od kuchni

Joanna Kopacka, 27-letnia siemianowiczanka swoją edukację ukończyła jedynie na szkole zawodowej. Jej plany nieco pokrzyżowało dziecko, które przyszło na świat 7 lat temu. Teraz ona, jej syn oraz mąż na miesiąc mają tysiąc złotych. - Na szczęście mąż pracuje, ja już od ośmiu lat bezskutecznie szukam stałego zatrudnienia. Owszem, kiedyś pracowałam, ale "na czarno". Ale jakie to są warunki, chyba nikomu nie trzeba tłumaczyć - twierdzi pani Joanna. W końcu pojawiła się możliwość na lepsze jutro. A to za sprawą organizowanych przez Powiatowy Urząd Pracy w Siemianowicach Śl. wyjazdów na trzymiesięczne szkolenia do Niemiec. - Już w maju zdecydowałam się, że pojadę. Za taką, a nie inną decyzją przeważyły oczywiście względy finansowe. To także dla mnie okazja do przyuczenia się do dodatkowego zawodu. W podobnej sytuacji jest 21-letnia Agnieszka Chowańska, która pracy szuka już od ponad dwóch lat. - Jedno jest pewne - w Niemczech nie zostanę. Głównie za sprawą mojego dwuletniego synka, który zostanie w Polsce. Mam jednak nadzieję, że po powrocie będzie mi łatwiej znaleźć coś stałego - twierdzi siemianowiczanka. Nikt i nic nie trzyma w kraju z kolei 19-letniego Leszka Osińskiego, który jest z zawodu kelnerem i barmanem. Szukanie pracodawcy chętnego na podpisanie z nimi umowy o pracę z prawdziwego zdarzenia okazało się - jak sam przyznaje - jedynie stratą czasu. - Pozostanie na dłużej niż trzy miesiące w Niemczech rozważa także Paweł Kołtun, 21-latek, który ukończył liceum gastronomiczne w Katowicach-Szopienicach. Jest także absolwentem policealnego studium informatycznego. - Jedyną dla mnie barierą jest język. Jeżeli dosyć szybko bym się nauczył władać sprawnie niemieckim, to myślę, że zostanie tam byłoby dosyć prawdopodobne - uważa Paweł. Obecnie cała 15 - tylu bowiem bezrobotnych wyjedzie do Niemiec już 1 września - uczestniczy w specjalnych szkoleniach zorganizowanych przez siemianowicki "pośredniak"- Nie bez znaczenia są też godziny spędzone z psychologiem, na których integrują się i uczą, jak sobie wzajemnie pomagać.

Tekst: Michał Tabaka, Dziennik Zachodni

Grupa stażystów w miejscowości Eberswalde

Staż w Niemczech

20.01.2003r. do niemieckiego miasteczka Bad Freienwalde wyjechała pierwsza 15-osobowa grupa stażystów z Siemianowic Śląskich. Grupa przebywać będzie w Niemczech 3 miesiące. Wyjazd, organizowany w ramach Programu "Leonardo da Vinci", ma przygotować młodych absolwentów kierunków gastronomicznych i hotelarskich do pracy w zawodzie. W Bad Freienwalde stażyści będą mieć zajęcia teoretyczne w miejscowej szkole oraz praktyki w wybranych firmach z branży gastronomiczno-hotelarskiej.

Już na pół godziny przed godziną piątą rano, na którą to zaplanowano wyjazd, przed siedzibą siemianowickiego PUP-u kłębili się młodzi ludzie liczący, że staż zagraniczny zapewni im papiery, pozwalające na jako takie ustawienie się w życiu.

- Chciałabym załapać się na rok do pracy w Niemczech, a potem wypuścić się gdzieś dalej - powiedziała Magdalena Duc - Przed rokiem przez pół roku pracowałam w Stanach Zjednoczonych. Zarobiłam tam tyle, ile w Polsce przez całe życie nie zdołałabym zarobić. Niestety, pieniądze się rozeszły.

Tak ona, jak i pozostali stażyści nie zamierzają jednak na stałe emigrować z Ojczyzny; liczą natomiast, że uda im się przez jakiś czas popracować na zachodzie i dorobić się na tyle, że pozwoli im to ustawić się w życiu.

- Czujemy się dumni z tego, że jesteśmy Polakami - zgodnie zadeklarowali stażyści - Ale w Polsce trudno jest dziś znaleźć pracę na miarę naszych aspiracji.

Wyjazd do Niemiec zorganizował Powiatowy Urząd Pracy w Siemianowicach Śląskich we współpracy z Berufsbildungsverein Eberswalde e. V., instytucją o kilkuletnim doświadczeniu w zakresie organizacji praktyk i przekwalifikowań uczniów i bezrobotnych w branży gastronomicznej i hotelarskiej; która to instytucja posiada bazę i zaplecze do prowadzenia zajęć teoretycznych i praktycznych oraz zapewnia uczestnikom zakwaterowanie i wyżywienie. Wyjazd stał się możliwy dzięki unijnemu Programowi "Leonardo da Vinci", w którym uczestniczy siemianowicki PUP.

W zamyśle organizatorów, staż zagraniczny ma dopomóc osobom bezrobotnym, absolwentom kierunków gastronomicznych i hotelarskich, rozwinąć umiejętności zawodowe oraz rozbudzenie w nich aktywności poprzez praktyczne zdobywanie wiedzy w dziedzinie, w której zostali wykształceni.

Do granicy jechaliśmy wyjątkowo długo. Kiedy tam w końcu dotarliśmy, spotkała nas niemiła niespodzianka ze strony niemieckich celników, którzy zażądali od nas 250 euro opłaty za wjazd autokaru. Organizatorzy, nie namyślając się długo, podjęli szybką decyzję - jedziemy na inne przejście. Tam też zażądano od nas opłaty; z tym że w wysokości 20 euro. Trudno powiedzieć, jakim taryfikatorem posługują się Niemcy - ważne, że w ten sposób zaoszczędziliśmy blisko 1000 złotych.

- Podróż mieliście pełną przygód - powitał nas Günter Grützner, dyrektor szkoły, w której zakwaterowano stażystów - Cieszę się, że w końcu szczęśliwie dotarliście na miejsce.

Jedzących nieco spóźniony obiad stażystów powitał też kierownik grupy Zygfryd Bytomski, który tłumaczył na język polski słowa dyrektora.

- Do naszej szkoły uczęszcza 1000 uczniów - opowiadał Günter Grützner - Część uczy się tutaj, a część w naszej placówce w Eberswalde. 500 uczniów kształci się na kierunkach gastronomicznych i hotelarskich; niewiele mniej na kierunkach budownictwo i handel. Mamy też wielu uczniów skierowanych do nas przez urzędy pracy, którzy mają się przekwalifikowywać. Sporo kształci się u nas młodzieży z innych krajów - z Polski, Szwecji, Francji, Austrii, Słowenii. Latem przez trzy tygodnie gościliśmy Chińczyków. Wiele nauczyliśmy się od nich, gdy chodzi o chińską kuchnię.

Przybyłe z Siemianowic dziewczyny przywiozły taką ilość bagaży, jakby miały tu pozostać na całe życie, a nawet jeszcze dłużej. Bagaże chłopów były zdecydowanie skromniejsze.

- Szkoła jest w trakcie rozbudowy - stwierdził Günter Grützner - Stąd tu tak wygląda. Szczególnie dużo mamy jeszcze do zrobienia w internacie.

Na szczęście remont pokoi, w których zostali zakwaterowani nasi stażyści, został na czas ukończony. Niejeden hotel mógłby pozazdrościć im obecnie standardu. "Dwójki" i "trójki" z eleganckimi łazienkami przypadły do gustu przybyłym z Polski gościom.

Wiele kontrowersji wzbudził jedynie rygorystyczny regulamin; szczególnie zakaz picia alkoholu i palenia papierosów. W pokojach nie wolno nadto podłączać własnych urządzeń elektrycznych, a raz w tygodniu odbywa się kontrola czystości pokoi.

- Nie będziemy aż tak drobiazgowi - zapewnił Zygfryd Bytomski - Chciałbym tylko, żeby o wszystkim, co robicie, mnie informowano.


przygotował: WOJCIECH KEMPA

Przekonać do bigosu

Wyjazd zorganizował Powiatowy Urząd Pracy w Siemianowicach Śl. W mieście niemal co trzecia dorosła osoba nie ma pracy. Dwanaście osób pojedzie na trzy miesiące do Bad Freienwalde w okolicach Berlina. - Będą pracować w gastronomii i okolicznych hotelach. To dla nich duża szansa, ponieważ będą mogli podnieść swoje kwalifikacje - uważa Hanna Becker, kierowniczka siemianowickiego PUP. Przed wyjazdem bezrobotni przeszli intensywny kurs języka niemieckiego, za który zapłacił pośredniak. - Staż w Niemczech zakończy się egzaminem. Każdy kto go zda, otrzyma tzw. europass, czyli certyfikat potwierdzający dobrą znajomość określonego zawodu. Ważne jest to, że akceptują go wszystkie kraje Unii- dodaje Becker. Uczestnicy stażu nie mogą liczyć praktycznie na żaden zarobek. Dostaną jedynie 100 euro kieszonkowego. Mają za to zapewniony darmowy dach nad głową i wyżywienie. Edyta Jastrzębska nie może się doczekać wyjazdu. 21-latka od roku nie może znaleźć pracy. Jej zdaniem w Polsce nie ma żadnych perspektyw. Liczy na to, że po powrocie łatwiej znajdzie zajęcie. - Ale jak się okaże, że będę mogła zostać w Niemczech na dłużej, to będę szczęśliwa - mówi Edyta. Żal jej tylko, że w samych Siemianowicach zostanie jej narzeczony. Po powrocie z Niemiec zamierzają wziąć ślub. - Nie wiem jeszcze, co dokładnie będę tam robiła, ale chciałabym pracować w recepcji jakiegoś hotelu. Znam świetnie niemiecki i na pewno sobie poradzę - dodaje Edyta. Z kolei 22-letni Rafał Pietuszko, bezrobotny kucharz, nie ma złudzeń. Jedyne miejsce, gdzie będzie się dobrze czuł, to kuchnia. - Moją specjalnością jest strogonow i spróbuję przekonać Niemców do tej potrawy. Mogą też od czasu do czasu spróbować polskiej kuchni, np. bigosu - mówi. Boi się tylko, że nie będzie rozumiał "żywego" niemieckiego. Wierzy jednak, że sobie poradzi, bo w kuchni liczą się przede wszystkim dobry smak i apetyczne potrawy. - Nic mnie tu nie trzyma. Nie mam ani pracy, ani dziewczyny. Dylemat czy jechać mam więc z głowy- mówi Rafał.

Tekst: PJ, Dziennik Zachodni

Europa od kuchni

Materiał wyemitowano w dniu 22.08.2002 w Aktualnościach o godz 15:40

Tymczasem w Siemianowicach Śląskich rozpoczęto realizację projektu "Europa od kuchni". W ramach europejskiego programu Leonardo da Vinci młodzi bezrobotni będę mogli zdobyć zawodowe doświadczenie za granicą. Na początek zagraniczne staże przygotowano dla blisko 50 osób - absolwentów siemianowickiej szkoły gastronomiczno-hotelarskiej. Łukasz Orliński bezrobotnym absolwentem jest prawie od 2 lat. Przez ten czas pracował jedynie dorywczo, bo o stałe zatrudnienie trudno. Z ust pracodawców często słyszał to samo. Jeszcze w lipcu bezrobotnych absolwentów siemianowicki urząd pracy zarejestrował około 200. Teraz jest ich już ponad 300, ale należy się spodziewać, że liczba ta jeszcze wzrośnie. By pomóc absolwentom w znalezieniu stałej pracy opracowano projekt "Europa od kuchni". Zarejestrowani bezrobotni absolwenci przez 3 miesiące będą zdobywać zawodowe doświadczenie w Niemczech. Wyjazd na staż w 85 procentach sfinansowała Unia, która przekazała ponad 67 tysięcy euro. Resztę pokrywa gmina. Sami uczestnicy stażu nie wyłożą ani złotego. Zanim jednak wyjadą, odbędą przyspieszony kurs języka niemieckiego. Muszą też poznać kulturę kraju w którym odbędą staż. Na zakończenie kursu jego uczestnicy otrzymają certyfikat EuroPass, potwierdzający odbytą praktykę i zawodowe kwalifikacje. Unijny dokument otworzy im drogę do pracy w innych krajach unii.

Krzysztof Karaś
Materiał pobrano ze strony TVP Katowice za wyraźną zgodą autora.

Biuletyn Informacji Publicznej PUP Siemianowice Śląskie EURES - Europejskie Służby Zatrudnienia Pakt Na Rzecz Zatrudnienia Punkt Pomocy Koleżeńskiej